poniedziałek, 5 marca 2012

Pisała Kasica



Mimo, iż blog jest już martwy to struktura wiecznie żywa. W sobotę odbyło się spotkanie z Bubką, no i Sikorą of course. Bubek był bardzo zadowolony bo w Pomponie były Mimisie czyli dzieci w języku Bubka. Trochę nam przeszkadzało to, że w pomponie była nadreprezentacja warszawki. No ale było też Mango lassi i towarzystwo Komi, Iwki i Siks z Bubkiem. Mimo to spotkanie zakończyło się wielką wtopą.

a tutaj prosze dokumentacja.



Komikomy upgreat:
opowiedziałam mojej Mum o incydencie. O tym jak Kas - adwokatka biegła wspomagać Iwcię. I jak Pan okazał się dobrym strażnikiem. I Mum na to ocierając łzy z oka: no tak, tyle lat i nic się nie zmienia ...




wtorek, 10 stycznia 2012

KOMI!!!

CZY KOMI TO WRÓCIŁA Z TEJ POGORII?? CZY JUŻ POPŁYNĘŁA Z PRĄDEM:)

środa, 28 grudnia 2011

I PO ŚWIĘTACH UFF...

Dziewczynki
na wstępie chcę podziękować za przesłanie relacji świątecznych z Pasi i Irlandii. Dawno nic nie pisałam oprócz alfabetu w wigilię, ale wolę rozpisywać się na bloggu niż w formie mailowej.
U mnie święta to jakaś tragedia. Nie wiem czy wiecie, ale nastał moment kiedy "częstochowskie" towarzystwo w postaci "starych" sprowadziło się do Warszawy, ponieważ nikt już nie mógł z nimi wytrzymać, więc od 2 tygodni terroryzują moich rodziców a to dopiero początek długiej drogi. Sprzedali dom spakowali graty ( w formie futer z norek i innego badziewia ) i zamieszkali na Kunickiego. Nie wiecie pewnie też, że miłością do siebie nie pałają w związku z tym już w drodze z Częstochowy tak się pobili na tylnym siedzeniu, że tata musiał się zatrzymać i rozdzielać ich. Ulokowanie ich na bemowie nie było łatwe. Tata na biegu odremontował pokój koło kuchni z zamurowaniem ściany do pokoju przechodniego włącznie i pomalował na kolor seledynowy bo stwierdzili z mamą, że może chociaż ten kolor będzie miał dobry wpływ na starych, ale nic z tego... Stary miał wylądować u sióstr miłosierdzia pod Częstochową (sam chciał się uwolnić od starej), ale osoba z jego pokoju jakoś nie wybrała się na tamten świat przed świętami, więc dzielą wspólnie pokój obok kuchni co skutkuje codziennie bijatyką. Ja zamykam się na górze, wkładam zatyczki w uszy i udaje, że nic nie słyszę, ale powiem wam, że ja już chyba nie nadaje się do mieszkania z rodzicami a już na pewno nie ze starymi. Najbardziej szkoda mi moich rodziców, którzy zasuwają jak przy dwójce małych dzieci na pełen etat (obiadki sratki i tak dalej). Powracając do świąt to miało być tak, że jak wrócę w wigilię o 22 z pracy to Maga z Juniorem +1 wpadną w drodze powrotnej z Mińska od jej rodziny. Skończyło się tak, że mama zadzwoniła do mnie o 21 i powiedziała, że uciekają z tatą do Juniora do mieszkania bo ci wzięli się tak za łby, że nie da rady przy stole usiedzieć i że mam kupić wino po drodze i jechać do Juniora. I tak było. Tata zdążył złapać prezenty spod choinki i w nogi do Juniora. Na szczęście Maga przywiozła sałatkę ze śledziem od rodziców i pierogi bo nasz karp, zupa grzybowa (na którą czekam cały rok) i śledzie zostały na stole. Dzięki Bogu u mojego brata było normalnie, posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wymieniliśmy się upominkami i było ok. Do domu wróciliśmy na palcach ok. północy. Starzy jakoś poszli spać, więc tata runą na kanapę a mama przysnęła na krześle w kuchni a ja udałam się do Ewki na przysłowiową "pasterkę". Wypiłam u niej butelkę wina, żeby odreagować i poszłam spać. Ot takie tam święta...
Zastanawiam się jak długo to potrwa, ale starej wymienili rozrusznik, więc chodzi jak nakręcona a wyczytałam, że taki rozrusznik to do 10lat chodzi, więc będę miała ok 43 lat jak to się uspokoi. Przypadek z dzisiaj: babcia wydłubała oko dziadkowi paznokciem i dziadek ma wielki opatrunek na oku. NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ!!!!
PS. JAK KTOŚ SŁYSZAŁ O JAKIMŚ TANIM MIESZKANIU DO WYNAJĘCIA TO PLS. O KONTAKT RATUNKU QQQQ....

sobota, 24 grudnia 2011

ALFABET MÓJ...

A - AŁŁ... BOLI, QQQ NIENAWIDZĘ IMIENIA AGNIESZKA!!!
B - JAK BABY, BEZ KTÓRYCH NIE DAŁABYM RADY
C - JAK CIĄŻA - WSZYSTKIE W CIĄŻY, JA TEŻ CHCĘ...!!!
D - JAK DZIECI - DUŻO BĘDZIE ICH W PRZYSZŁYM ROKU
E - ENDERMOLOGIA - PRZEBÓJ ROKU, EDI - KŁOPOTY
F - FILIPINY, ZNOWU ZDĄŻYLIŚMY PRZED POWODZIĄ
G - JAK WSZECHOBECNA GŁUPOTA
H - HONGKONG MIASTO, KTÓRE NIE ŚPI:)
I - INDONEZJA - MOŻE W PRZYSZŁYM ROKU
J - "JAK DALEJ ŻYĆ PANIE PREMIERZE?"
K - OSOBA, KTÓRĄ KOCHAŁAM I STRACIŁAM...
L - LALALALA...
M -MIŁOŚĆ, KTÓRA ZNIKNĘŁA...
N - NOWE, LEPSZE JUTRO... (PODOBNO)
O - OJ...
P - JAK PRZYJACIELE BEZ, KTÓRYCH NIE MA "LEPSZEGO JUTRA"
R - BĘDZIE RÓŻA:)
S - STEFAN - SZEF, PAN ŻYCIA QQQ
T - TRUDNY ROK - BARDZO!!!, TUSKOBUS - DALI MY RADĘ:)
U - UMOWA - MAM TO CZEGO CHCIAŁAM, ALE TO NIE JEST WARTE TEGO CO STRACIŁAM...
W - WODA TO JEST TO CO KOCHAM, WYBORY - ZNOWU SIĘ UDAŁO
Y - YATA KIEDY PRZYJEDZIE???
Z - ZDRADA... BOLI

piątek, 23 grudnia 2011

2012

a - jak nie wiem co
b - Brytania Wielka chcialabym poszwendac sie miedzy jej wyspami
c - ciezki czasy - po prostu sa i tyle i c jak - corporacja ktorej stalam sie czescia
d - dom chcialbym miec kiedys wlasny
e - eskimosi czyli bohaterowie tegorocznych jaselek ktore dla odmiany robie w tym roku
f - fuck
g -
h - te litery zawsze mi sie kojarza tak samo nie zalezenie od roku
i - jak Iwka, najwieksze serce swiata. Dziewczyno wazna jestes dla mnie!
j -
k - Komorowscy - trudne osobniki to sa, ale coz plynie w nas ta sama krew
l i ł
m - Mama i milosc
n - niewidomi - glowni moi bohaterzy tego roku
o - omega, łódka moja kochana
p - jak Pogoria ....
r,s, t, u, w, x, y, z - jak zobaczyc morze - gienialny projekt
ż - życie po prostu

HALO

GDZIE JEST JAKIŚ ZIMOWO - ŚWIĄTECZNY WYSTRÓJ BLOGGA????

środa, 12 października 2011

heartbroken

nie poznałyście za bardzo osób ze zdjęcia, ale dla mnie przez ostanie 5 miesięcy znaczyły bardzo dużo. Ta mniejsza osoba urodziła się w naszej stajni. Szybko stał się ulubieńcem całej okolicy. Małym przyjacielem wszystkich koni. Nasze konie zapraszał do zabawy w berka po lesie (Elzę i Grejsika) albo poprostu towarzyszył i podziwiał (Rudy). Mój ulubiony widok to mały Kampinosik spacerujący ramię w ramię z Rudym jakby mówił : my chłopaki trzymamy się razem! Inne konie przechodzące naszą drogą witał i żegnał radosnym rżeniem. Kampinosik ma przykurcz ścięgna. To sprawia, że źle stawia nóżkę i deformuje się kopytko. Szukaliśmy różnych sposobów, żeby mu pomóc. Przez 2 miesiące prawie był codziennie masowany i rozciągany. Tak polubił te zabiegi, że do masażu potrzebna była tylko jedna osoba bo Kampinosik stał i współpracował we wszystkich ćwiczeniach. Jest tak ufny, że można się położyć obok niego w boksie i przytulić. Jego mama na zawsze pozostanie już trochę dzikim i nieufnym koniem, który swoje przeżył. Mimo to, zmiana jaka w niej zaszła przez ten cały czas to jedno z najpiękniejszych wspomnień jakie mam. Z wystraszonego zachudzonego i zawszonego kościotrupa, który bał się dotyku ludzkiej ręki zamieniła się w piękną, pełną gracji klacz z błyskiem w oku. Ponieważ wciąż żyje w obawie że przyjdzie zima i głód, ona wciąż kumuluje. No i wygląda jak pocisk armatni.. ale wierzcie, mi że w kłusie płynie nad ziemią. Codziennie się tulilam do niej a najbardziej lubiłam obserwować jej oczy. Są piękne i mądre. Dzisiaj bił z nich strach i niezrozumienie kiedy musiała wsiąść do przyczepy i wyjechać. Dopiero gdy je zasłoniliśmy, weszła po trapie, wszedł Mały, drzwi się zamknęły i odjechali. A ja, buuu...

niedziela, 9 października 2011

Wybory

Dzis spelnilam swój obywatelski obowiazek i poszlam na wybory. Jako feministka - glosowalam na kobiety na listach. Poszlam z Iwką i bylo mi bardzo milo, że tak sobie razem idziemy glosować. Następnie poszlam na spacer i zawitalam do Pani Magdy. Po wspanialej kawie, w tygielku - po bulgarsku, poszlam odprowadzic Panią Magde na wybory.

W wyborach prezydenckich nie bralam udzialu. Akurat mama byla wtedy w szitalu. OIOM. W swojej naiwnosci kupilam wtedy maly telewizorek do szpitala. Cud, że mi pozwolili wniesc i zamonotowac go na OIOMIE. Tyle ekranow monitorujacych życie i jeszcze ten telewizorek. Chicalam żeby mama się nie odrealniala, żeby uczestniczyla w tamtych wyborach. Ogladalysmy razem wieczór wyborczy i zwyciestwo Komorowskiego. Na OIOMIE - mama zerkala na telewizorek. Byla zainteresowana, ale potem już coraz mniej. To byl naprawdę niesamowity wieczór wyborczy.

To pisze Kas.

sobota, 8 października 2011

Palmiarnia

zimo dziś w stolycy, ale w sumie można by rzec w jakis tam sposób gorąco.
byłam na nagraniach na starówce, zmarzłam do kości. poszłam na burżujską kawę, obwąchałam nową knajpę gesllerowej, skandal kanapka mała za 12 zeta, to w piekarni obok za 3,90!
poszlam montować. o dziwo kolega zza biurka był miły i sie zachwycał mym tematem (węszę podstęp) ale ok. poszłam na kolejne nagranie. idę i idę a raczej stukam i stukam a tu obok pojawia się pan i mówi żem piękna i że na kawę, a może obiad albo choć telefonu bym dała. przestraszyłam się, choć na wariata nie wyglądał.
ta okolica wokół palmy ma coś w sobie takiego, że ludziom palma odbija. np. w sierpniu wysiadł za mną z tramwaju gość, który musiał mi powiedzieć że jestem piękna.
cudne to. zdarza mi się wtedy, kiedy mam doła i zerową samoocenę...

a wieczorem odezwał się lowelas z kaukazu. oświadczył że się osiedlił na stałe, rodziny nie ma i na mnie czeka. śmieszny ten dzień.
czekam tylko na newsy z zatoki. Kolega T. jest tam na rejsie. a przygrywa im niejaki grajek ze sztynortu :)
apropos grania, bylam dzis na gali gdzie spiewała Miśkiewicz, Markowski, Bem, Lampert i zatęskniłam za koncertami, za tą gęsią skórką i pięknem.
Tori przyjeżdża do Polski ....
ale wtedy jest wielka impra - urodziny korporacji .... wrrrr

latarnia

robilyście sobie test na latarniku? http://latarnik.nq.pl w sumie może lepiej nie robic ... wynik przewrócił mój świat do góry nogami :)

piątek, 7 października 2011

zobaczyc mazury

ale miło, siedze na wyki słucham muzy Siks i mam czas na bloga!
chwilo trwaj wiecznie :)
moje ostatnie miesiące upłynęły pod hasłami: morze, niewidomi, jeziora, zurawia.

po zobaczyć morze padł pomysł rejsu na mazury, wiele osób chciało płynąć wyszło jak zwykle. W końcu popłyneliśmy na dwa jachty. Jak moja załoga pojechała do domu to przesiadłam się na s/y Sopel :) Strasznie się bałam przed rejsem z jedną niewidomą a drugą w ciąży ( w sumie jak przed każdym rejsem). Siedzieliśmy w korsarzu z Oficerem B. i się mu zwierzam, że się boję jak przycumujemy dziobem, jak M co nie widzi, jak wejdzie i inne takie. B. zabronił mi o tym jej mówić i opowiedział jak na morzu sterowała na słonko i wiatr. No i w rzeczywistości okazało się że żadnego problemu nie było. Czy dziobem czy rufą, czy bokiem nie ma różnicy. A sterowała całe jezioro Jagodne. System był taki, że kolega sobie leżał na boczku i tylko mówił ster do siebie i od siebie i nawet zwroty były. A pracami się dzieliłyśmy M. sprzątała w środku, ja na zewnątrz i było git.

na zalewie był taki jeden weekend kiedy najechały mnie oficery i kapitan jeden z odnogami. Odnogi w wieku lat 4 i 6. Kapoki dostały, wlazły do omegi i miały ją czyścić. I tak przez dwie godziny dzieciaków nie było. Po jakimś czasie patrzenia na wlewanie i wylewanie wody do łódki zaczął mi odpuszczać cały stres z tygodnia. A pływanie dla tych szkrabów to fun nie z tej ziemi. wieczorem padły jak muchy, nawet kino na dziobie nie było konieczne. Po tygodniu mały S. powrócił do portu, bardzo chciał popływać kiedyś "tą dużą". no to poszłam urabiać brata. ten zarzekał się że w życiu żadnego dziecka na pokład nie weźmie, ale wziąć musiał. Po rejsie S. dał mu książeczkę żeglarską z prośbą o wpis no i Mały stwierdził, że nie ma nic przeciwko kolejnym wpisom :)

a teraz to mam walki na żurawiej. muszę walczyć o swoje czego nie potrafię. płaczę non stop, ale jakoś idzie. mam stos ćwiczeń od logopedki, rano mruczę jak mnich buddyjski ale cóż kazała: wpuścić powietrze pomiędzy kości czaszki i wrócić jak mi się głowa powiększy! a na ewentualne uwagi sąsiadów nie zwracać uwagi! wszystko po to żeby kości zaczęły pracować jak rezonatory.

i w sumie tyle. nic ciekawego. szukam rejsu na jesień. namawiają na rejs na sylwesta ale kasy brak. ktoś ma jakąś robótkę?

Nie dość, że horse to jeszcze jaka MUZA!

czwartek, 6 października 2011

This is your life!

Wakacyjny fleszbek

To jeszcze żeby spełnić Iwki rikłest o fotki z nad morza, wakacyjna seria bo od jutra ochłodzenie idzie. 
Pierwszy dzień na plaży. Bubka nie ma ograniczeń  przestrzeni. Wszystko jest jego aż po horyzont,  plaża w Chałupach od lat gościnna bez większego tłoku.

 Kąpiel w zatoce. Bubka ma specjalną piankę do morskich temperatur ( z używańca w Zaborowie)

 W porcie w Chałupach. Żarcie do du.., ceny do du.. Gotowaliśmy w przyczepce a zakupy w Biedronce (Ladybug rules!!!)
 Z rodzinką Sta. Kuba, Julka i Bubka to banda małych koniarzy.

 Hel to prawidziwe HELL. Port tylko fajny rybny, reszta chińska wiocha. Plac zabaw był atrakcją dla Bubki. Na zdjęciu widać jak się wije żeby się nie dać przebrać/ubrać czy coś w ten deseń. Zajęty jestem mamo na zjeżdżalni no!
 A tu w piance anty UV z napisem że niby Tata jest prosurferem.
 Podkopy i przeprawy przez parawan. Nothing can stop me!
 Codziennie była wycieczka plażą do Chałup na gofera. Bubka jak widać spożywa w każdych okolicznościach, swoje mleczko!

 Czekając na wiatr...
 GOFRY - hit sezonu, zakupiliśmy nawet gofrownice do domu. Dopiero cioci Eli udało się wyprodukować porządne gofry. Moje z cukinią też były niezłe. Eh sezon warzywnikowy to było coś!

 A tu u Tomka i Samanty (naszego kowala i jego żony malarki) w Brzozowych Błotach w Borach Tucholskich. Super miejsce, urokliwe senne miasteczka, lasy nieprzemierzone. Klimat! Fabryka i sklep z czekoladą w Tucholi - Łuczniczka - tam wracaliśmy. Szoping  w używańcach jak za dawnych lat.

 W rurze na placu zabaw koło akweduktu w Fojutowie (co za nazwa)

 Nad jeziorem w Lińsku, w Borach. To filmik o tej okolicy :


No i znowu gofry. W Brzozowych Błotach. Aha, ważne info: to właśnie tu Bubka postawił swoje pierwsze samodzielne kroki! I świat się zmienił :-)

środa, 5 października 2011

Mały Lord i zagadka przyrodnicza

Jak widać ciocia Iwka ma zawsze trafione gifty. Bubka w kaszkiecie to Bubka pełną gębą. Bez kaszkietu skąpo owłosiony bobas. A tu proszę mały angielski lord doglądający swojej stadniny.
Zagadka przyrodnicza: czy znacie ptaka co udaje kota? U nas taki jest. Wciąż kot mi miauczał przed domem. Chodziłam szukałam i nic. Wreszcie doszłam tropiąc że to wielkie szare ptaszysko na drzewie naśladuje kocie dźwięki. Mama myślała że ma już omamy słuchowe bo też go słyszała. Tata nam nie wierzy.